Saturday 28 April 2012

Złe miejsce i czas cz. 2


Obudziłam się cała obolała. Gdy tylko otworzyłam oczy, ujrzałam Claire i Cher.
Oparłam się o scianę i przetarłam oczy.
-Tak mi przykro!-Cher szybko się do mnie przytuliła.
-Aha...Czyli to jednak nie był zły sen.
-Niestety skarbie.-Wstałam z łóżka i udałam się w stronę lustra. Spałam w samym staniku i majtkach. Widocznie zasnęłam w szpitalu i byłam tak zmęczona że nie wiedziałam kiedy wróciliśmy.
Wyglądałam inaczej niż zazwyczaj. Miałam wielkie oczy, rozmazany makijaż i rozczochrane włosy.
-Gdzie tata?-Zapytałam odwracając się za siebie, w stronę Cher i Claire.
-Przed chwilą spakował wszystkie rzeczy mamy i je zabrał z Astonem. Jadą jeszcze załatwić parę spraw.
-Astonem?
-Tak, zaraz powinni wrócić.
- Po co on się wtrąca.-Nie powiem że zrobiło mi się miło, fajnie wiedzieć że komuś na tobie zależy.-Ide się ogarnąć.
-Pójdziemy zrobić ci śniadanie.
Odwróciłam się w stronę szafy w której znajdowało się przejście do garderoby. 
Przykucnęłam przy półkach by wybrać jakiś ciuch. Szukając dresów między półkami znalazłam Tessi, leżącą na bluzce w której ostatnio chodziła mama. Wzięłam ją na ręce i usiadłam na parapecie przy maleńkim oknie z widokiem na ogród. Położyłam ją na brzuchu i wpatrywałam się ślepo w chmury.
-Smutno ci? Mi też, ale musimy sobie jakoś bez niej poradzić. Przecież ona nadal jest z nami, Tessi.-Łza poleciała mi po policzku. Szybko ją przetarłam, odstawiłam Tessi na podłogę, znalazłam coś wygodnego z półki i poszłam do łazienki.
Wzięłam długi prysznic, zmyłam wczorajszy, rozmazany makijaż i ubrałam się wygodnie, w to.
 Schodząc z pierwszego stopnia schodów, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zatrzymałam się na chwilę, by przysłuchać kto to.
Słyszałam jak Cher szła otworzyć drzwi. Przykucnęłam i wychyliłam głowę. Gdy zobaczyłam wchodzącego do przedpokoju Louis'a, cała się zagotowałam. Potknęłam się i zleciałam z trzech stopni. Szybko wstałam i zbiegłam na dół. Stała tam Claire z Cher i Harry, Louis z Zayn'em.
-Cześć.-Powiedzieli, na co nie odpowiedziałam. 
-Chyba nie w humorze...-Burknął pod nosem Harry. Złapałam za ręke Cher i zaciągnęłam ją do kuchni.
Zamknęłam za sobą drzwi.
-Co oni tu robią?
-Bardzo przepraszam. Jak pojechałaś do szpitala, to rozmawiałam z Louis'em. Pytał czy może dzisiaj wpaść. Chce z tobą porozmawiać. Jeszcze wtedy nie wiedziałam że twoja mama umarła. Jak chcesz to ich wyprosze.
-Nie, jest okej. Porozmawiam z nim. Wyjaśnimy sobie wszystko i powiem mu żeby sobie szedł.
-Jesteś pewna?-Przytuliła mnie.
-Ech, tak. Chyba tak.-Przytuliłam się do niej. ''ONA MA KOTA!!!'' Usłyszałyśmy głośny krzyk Harrego.
Otworzyłam drzwi i szybkim krokiem ruszyłam w stronę chłopaków.
-To co chciałeś?
-Porozmawiać.
-Rozmawiamy.-W tym momencie do domu wszedł tata a za nim  Aston. Ojciec wyglądał strasznie. Aston nie wiele lepiej. Podeszłam do nich i przytuliłam się do ojca.
Do ucha szepnęłam mu ''Trzymasz się jakoś?'' na co pokiwał głową. Lekko się uśmiechnęłam i spojrzałam na Astona. Dziwnie mi się zrobiło. Nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Wszystkiemu uważnie przeglądali się Harry, Zayn i Louis.
-Ktoś mi może powiedzieć co tu się dzieje?!-Zapytał Louis, był nieco zaskoczony całą sytuacją.-Odsunęłam się od Astona i ślepo sporzałam na Lou.
-Ktos mi to wytłumaczy?-Powtórzył.
-No co mam tłumaczyć. Wczoraj umarła mi matka. Zadowolony?!
-Przykro mi...-Posmutniał.
-Mi też...-Spuściłam wzrok.
-W takim razie, Lous darujesz sobie tą rozmowe.-Odezwał się Malik.
-Ale ja musze z nią porozmowiać.
-Kiedy indziej. Daj jej trochę spokoju w takiej sytuacji do cholery jasnej!!!-Wszystkiemu się przyglądałam, nic nie mówiłam. Louis odwrócił się w moją stronę i z błagalnym wzrokiem wyszeptał.-Proszę!
-Nie mam o czym z tobą rozmawiać.
-Masz.
-Ale nie koniecznie chcę mieć.
-Proszę cię! Tylko 5 minut.
-A dasz mi spokój?-Przecierając palcem pod powieką  po pojedynczej łzie.
-Tak.
-No to mów co chciałeś.
-Na osobności.-Udaliśmy się na górę do mojego pokoju. Usiadłam na parapecie, a Louis stał obok.
-Nie wiedziałem że twoja mama umarła, przykro mi. Gdybym wiedział, nie przyszedł bym do ciebie dzisiaj, przepraszam..-Powiedział a ja wpatrywałam się w okno.-Nie wiedziałem że przyjaźnisz się z Danielle.-Dalej wpatrywałam się w okno..-A tak wgl. kiedy przeprowadziłaś się do Londynu?
-Wiedziałbyś gdybyś nie zerwał ze mną kontaktu. Trzy miesiące po tym jak ze mną zerwałeś. Rodzice bardzo się zmienili a ja chciałam zapomnieć. Nie mogłam zostać w Doncaster i tak sobie żyłam spokojnie aż do teraz.
-Phoebe, przepraszam cię.
-Wsadź sobie te przeprosiny w dupe. Czego ty ode mnie chcesz?!
-Wybacz mi proszę.
-Dwa lata ryczałam po nocach za tobą. Nie wiem czemu, ale zamiast pogodzić się z tym że mnie nie kochasz, ja ryczałam co noc, z nadzieją, że myślisz o mnie co noc tak jak ja o tobie. Miałam depresje. Nigdy nie kochałam nikogo tak jak ciebie, rozumiesz? Te dwa lata były najgorsze w moim życiu, a kiedy już zapomniałam o tobie i o tym co do ciebie czułam, to ty pojawiasz się z przeprosinami?!
-Nie wiedziałem...
-Jasne że nie wiedziałeś. Skąd miałeś wiedzieć. Telefon nie gryzie.-Bardzo posmutniałam. Wpatrywałam się w okno, chciałam żeby ta rozmowa się w końcu skończyła.
-Wiem nie powinienem.
-Co ty nie powiesz...-Powiedziałam sarkastycznie.
-Wiem że to był błąd, ale bałem się że kiedy będę sławny, to nie będę miał dla ciebie już czasu. Że nie będzie tak jak kiedyś, że nie będziesz miała życia prywatnego.-Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Nie umiesz kłamać. Daruj sobie te historyjki. Jakoś dziwnym trafem po tygodniu zacząłeś spotykać się z Eleanor. O nią się nie martwiłeś? Nie kochałeś mnie, rozumiem, ale do cholery! Czemu nie powiedziałeś prawdy!-Znowu odwróciłam od niego wzrok. Usiadł obok mnie.
-Co tam takiego ciekawego w tym oknie?!-,-
-Ciekawsze niż ty.
 -Słuchaj. Wiem, że to, że z tobą zerwałem, cię zabolało...
-Nie! Zabolało mnie to, że mnie okłamałeś, zerwałeś kontakt, a obiecałeś, że będziemy przyjaciółmi. Wiesz jak się czułam?!-Zapytałam z pretensją, a pojedyńcza łza spłyneła mi po policzku. Szybko ją otarłam.
-Zakochałem się w Eleanor, po prostu się zakochałem. Pomyślałem że lepiej będzie zerwać z tobą kontakt. Wiedziałem że nadal mnie kochasz. Ale przez ostatni czas myślałem o tobie non stop. A wtedy na weselu nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Uświadomiłem sobie że nadal cię kocham, najmocniej na świecie. Nie jestem już z Elą, już jej nie kocham.
-Jak mi przykro! Czego oczekujesz? Że skoro z nią nie jesteś to co ja zrobie? Już jej nie kochasz, ale ja nie kocham ciebie.-Nic nie odpowiedział.
-Zraniłeś mnie, Louis.-Powiedziałam cichym głosem. Usiadł na łóżko i ręką przejechał po twarzy.
-Wiem. Byłem głupi.
-Louis, nie musimy zrywać kontaktu, ale nie będziemy razem. Przyjaciółmi też nie będziemy, nawet kolegami pewnie nie zostaniemy.
-Rozumiem...-Bardzo posmutniał. Szkoda mi go, ale czego oczekiwał...Wstaliśmy i zeszliśmy na dół do salonu.
-Pzepraszam was chłopaki,nie mam nastroju do rozmowy. Myśle że zrozumiecie...Tam są drzwi.-Wskazałam palcem.
-Jasne, rozumiemy.-Zayn wstał i przytulił mnie na pożegnanie.-Ale obiecaj, że gdy poczujesz się lepiej, to pójdziemy wszyscy na jakiś spacer.
-Jasne.-Wymusiłam uśmiech. Chłopcy udali się do drzwi.
-Pa.-Powiedzieli wszyscy.
-Narazie.Ej, Harry! Kot.
-O, zapomniałem.
Zamknełam za nimi drzwi i weszłam do salonu w którym siedziała Cher, Claire, tata i Aston.
-Nie obrazicie sie jeśli pójdę do siebie, prawda?
-Oczywiście. Musisz odpcząć.
-Dzięki.
Z kuchni zabrałam śniadanie przygotowane przez Claire i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku i do uszu wsadziłam słuchawki. Włączyłam muzykę na iPodzie i w spokoju zjadłam śniadanie.
***
Cały dzień przesiedziałam w pokoju. Tylko raz wyszłam do toalety. Słuchałam muzyki, czytałam książkę i tak na przemian. Nie do końca dotarło do mnie, że mama umarła i już nigdy jej nie zobacze.
Pewnie dopiero jutro do mnie dotrze. Byłam zmęczona, zasnęłam.
__________________________________________
Hej, wiem że nudne. Nie jestem z niego zadowolona :( Przepraszam. Nie miałam niestety weny :( xx Przepraszam za błędy :)

Monday 23 April 2012

Złe miejsce i czas cz.1


                                                                WŁĄCZ

~Dzień ślubu~
Wczoraj nie czułam się dobrze więc bardzo wcześnie poszłam spać. Obudziłam się o 7.00. Nie chciało mi się spać, Tessi bawiła się na drapaku, a mama robiła śniadanie w kuchni która znajduje się pod moją sypialnią. Wstałam z łóżka i udałam się w stronę okna. Odsłoniłam okno, a promienie słoneczne mnie oślepiły. ''Ahh...Ale śliczna pogoda.'' powiedziałam sama do siebie.
Wzięłam Tessi na ręce i udałam się do kuchni.
-Cześć córcia.
-Hej...-Odpowiedziałam zaspanym głosem.
-Siadaj i jedz śniadanie.
-Dziękuje
Po skończeniu śniadania poszłam się ubrać w coś wygodnego, a mama zmyła naczynia.
W łazience wytuszowałam rzęsy i związałam włosy w luźnego koka.
Ubrałam się w to. Zeszłam na dół i pojechałam po Cher. Razem pojechałyśmy do fryzjera, makijażystki i  manikiurzystki.
Po powrocie, wzięłyśmy szybki prysznic i przebrałyśmy się w uszykowane stroje. Czekałyśmy aż przyjedzie Aston.
***
Była już 13.30. Właśnie przyjechał Aston, jego zajebiste auto widziałam przez okno już z daleka.
Szybko pobiegłam w stronę drzwi, a za mną Cher. Poprawiłam się przed lustrem i otworzyłam mu drzwi.
-Cześć, jesteście goto... Ślicznie wyglądasz!-A wyglądałam tak + falowane włosy, spięte po boku śliczną spinką.
-Dziękuje.-Zarumieniłam się.
-A ty jak zwykle! Dzięki, też miło cię widzieć..-Wstrąciła się Cher.
-A..no tak. Cher, ty też ładnie wyglądasz.- a wyglądała tak.
-Aha... dzięki.
-Nie ma za co. To jak gotowe?
-Moment, wejdź do środka.-Wpuściłam go. Pobiegłam na górę poprawić się szybko i do kopertówki spakować potrzebne pierdoły jak np. telefon i kosmetyki.
Poprawiłam się przed lustrem i zapakowałam do torebki duperele.
Trzymając buty w ręce zbiegłam po schodach.
-Dobra, gotowa jestem.-Oznajmiłam wszystkim zakładając buty. Wstali z kanapy i razem udaliśmy się do drzwi.
-Opowiedz mi jak było, jak wrócisz.-Powiedziała mama, całując mnie w policzek.
-Jasne. Narazie.
-Dowiedzenia pani.
-Bawcie się dobrze.
-Dzięki.-Krzyknęłam, po czym udaliśmy się do auta.
***
Na miejscu było dużo paparazzi i sławnych osób jak One Direction, Jessie J i Ed Sheeran. Przywitaliśmy się z Dani i Liamem. Właśnie zaczynała się ceremonia więc weszliśmy do kościoła. Usiedzliśmy tuż za Ed'em. Jestem jego chyba największą fanką. Na całym ciele miałam ciarki.
Siedziałam za moim największym idolem..Boże, jakie emocje!
Po ceremonii udaliśmy się do miejsca w którym odbywało się wesele.
***
Sala była  ogromna i ślicznie urządzona. Siedziałam dość blisko chłopaków z one direction, dokładniej to na przeciwko. Co chwila zerkali w moją stronę.  Troche dziwnie się czułam. Zastanawiałam się czy Liam powiedział Louis'owi że to ja...byłam zestresowana bo nie wiedziałam czy Lou mnie pamięta. Szczerze mówiłąc zmieniłam się przez ostatnie dwa lata. Dużo zeszczuplałam i zmieniłam kolor włosów. Plus, przeprowadziłam się z Cher z Doncaster.
Na scene weszła Danielle i zapowiedziała One Direction. Weszli na mini scene i zaczeli śpiewać. Parkiet zapełnił się młodszą częścią gości, wraz ze mną. Tańczyłyśmy i śpiewałyśmy z Cher jak wariatki. Przy solówkach Nialla wymiękały mi nogi. Głupio się przeznać ale jestem Directonerką. Kiedyś gdy rozpaczałam po Lou, czytałam różne duperele o nich i ich polubiłam, a raczej pokochałam!
Gdy skończyli, na scene wszedł Ed Sheeran. Zaśpiewałcold coffe, miss you i the a team.
Po Edzie śpiewali chłopcy z JLS.
***
Reszta dnia minęła szybko, tańczyliśmy, oglądaliśmy śmieszne zdjęcia i filmiki...No może oprócz tych dwóch na których byłam ja. Na jednym były wpadki z prób na których co chwile zapominałam układu albo spadałam z narządów do rozciągania się. Na drugim za to tańczyłam dziki taniec do Geronimo. Ze śmiechu i kompromitacji miałam nie kontrolowany wybuch śmiechu.
***
-Co ty się tak na nich patrzysz??-Zapytałam spoglądając na Cher ze złośliwym uśmieszkiem.
-No bo oni się tak na nas gapią, a dokładniej to na ciebie.
-A dokładnie kto? Próbuję nie zwracać na nich uwagi.
-No Louis, Zayn i Harry.
-Harry się gapi na ciebie, a nie na mnie.
-Aaa, czyli jednak się im przyglądasz!
-Rozgryzłaś mnie.- Wystawiłam jej język.-Z tego co zaobserwowałam to ty też gapisz się na Harrego.
-No tak...Troszkę.-Zarumieniła się.
-Awww, nasza Cher się zauroczyła. A jak się rumieeeeni.
-No wiesz...Taki słodki jest.
-Tak, tak...Oczywiście. Chodź ze mną na papierosa.-Z kopertówki wyciągnęłam paczke papierosów i zapalniczke.- Aston, idziesz z nami?
-Nie. Pójde na chwilę do chłopaków.
-Okej, zaraz wrócimy.
Wyszłyśmy na ogromny balkon. Usiadłam na kamiennej poręczy, zapalając papierosa.
-Mówie ci! Ale słuchaj uważnie...-Powiedziałam z papierosem w buzi.
-No, zaskocz mnie!
-Jest ciepło, ale ja ci mówie, będzie padać deszcz. Ogarnij to wszystko na raz.- Że biłyśmy już napite, a po małej ilości alkoholu mamy głupawkę to wpadłyśmy w śmiech.
-Dobra powaga, Cher. Hahaha.-Ktoś poklepał mnie w ramie. Zaciągając się papierosem, odwróciłam się. Za mną stał Louis. Nie wiedziałam że się do mnie dziś odezwie. Ze zdziwienia, wydmuchałam cały dym  prosto w jego twarz. Zakaszlał lekko i się uśmiechnął.
-Cześć...
-O, sorry.
-W porządku. Nic się nie stało.
- Od paru dni próbuję być miła nawet do tych za którymi nie przepadam...-Powiedziałam sarkastycznie.
-Jestem w grupie tych ludzi?
-Mmm...no nie wiem. Jak myślisz?
-Tak?
-WOW! Poprawna odpowiedź.-Louis widocznie posmutniał.
-Dawno się nie widzieliśmy.
-No co ty nie powiesz...ciekawe dlaczego.
-Czemu nie chcesz ze mną porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
-Mamy.
-Dla mnie już nie mamy. Wybacz, nie chcę sobie psuć nastroju. Dwa lata płakania w poduszkę za mną i  mi wystarczy.Więc z łaski swojej, odejdź teraz ode mnie i udawaj że się nie znamy.- Tak jak powiedziałam, tak zrobił. Odszedł nieco rozczarowany, ale czego się spodziewał? Że rzucę się na niego z ramionami i będę płakać jak to za nim tęskniłam. Może jeszcze pare miesięcy temu tak. Teraz już nie. Szczerze mówiąc, sama nie spodziewałam się swojej reakcji. Myślałam że jakoś inaczej to będzie wyglądało. Ale ja nie chciałam z nim rozmawiać, wiem że jeśli wdałabym się z nim w dyskusję to znowu wróciłyby wspomnienia, o których tak długo próbowałam zapomnieć.
-Jeeej, ale go potraktowałaś...
-Tak samo jak on potraktował mnie. Totalna olewka. Powiedział co chciał i mnie zostawił. Tym razem ja powiedziałam co chciałam i kazałam mu zostawić.
Wróciłyśmy do sali. Leciała właśnie piosenka ''Moves like Jagger''. Od razu zaczęłam tańczyć z Cher i Danielle. Zayn tańczył z jakąś ślicznotką. Z tego co wiem to jego dziewczyna, Vanessa. Liam siedział z Niallem a Louis i Harry tańczyli z jakimiś wytapetowanymi laskami. Jezu, w czym oni gustują. Przypierdzielisz od tyłu to sie tynk posypie.
Następny taniec zatańczyłam z Astonem. Wróciliśmy do stolika.
                                                        WŁĄCZ
Sprawdziłam telefon żeby zobaczyć jaka jest godzina. Była trzecia w nocy, miałam 7  nieodebranych połączeń. Trzy od mamy, a cztery od taty.
Wyszłam na balkon  żeby oddzwonić. Stali tam Zayn z Lou'm. Zapaliłam papiersosa i zadzwoniłam do mamy. Cztery połączenia, nie odbiera. Zadzwoniłam do tataty, odebrał.
-Co jest? Czemu mama nie odbiera?
-Jesteśmy w szpitalu. Mama umiera. Przyjedź jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć.-Mówił przez łzy. Zakręciło mi się w głowie, łzy same leciały po policzkach. Telefon spadł na posackę. Stałam jak wmurowana. Louis podbiegł do mnie i zaczął coś mówić, potrząsać mną. Nic nie odpowiadałam, nie potrafiłam. Wogóle nie kontaktowałam. Nie miałam siły nic z siebie wydukać. Podniosłam telefon z zimnych kafelek i pobiegłam cała zapłakana w stronę sali. Przez łzy powiedziałam Cher że musze jechać do szpitala. Ona poszała zadzwonić po taksówkę a ja musiałam biec ogarnąć się do łazienki.
Gdy wyszłam, natknęłam się na Louis'a który wyraźnie mnie szukał.
-Co się stało?! Powiedz mi.
-Daj mi spokój. Wiedziałbyś o co chodzi gdybyś ze mną nie zerwał kontaktu.
-Ale...
-Odczep się!!!-Wykrzyczałam i szybko zbiegłam ze schodach. Przed budynkiem czekała już taksówka. Podałam adres i pojechałam w stronę szpitala. Po drodze zaczął strasznie padać deszcz. A nie mówiłam..
***
Wyszłam z auta i  udałam się w stronę wejścia. Deszcz padał coraz bardziej, cała byłam mokra, jakbym wdpadła do wanny pełnej wody. Biegnąc po schodach, złamał mi się obcas. Biegłam przez korytarze w ręce trzymając buta. W oddali zobaczyłam stojącego ojca z Claire. Szybko do nich podbiegłam, co swoją drogą musiało dziwnie wyglądać. Rozmazana, mokra dziewczyna z jednym butem biegnąca po szpitalnym korytarzu.. Ojciec bardzo płakał.
-Co z nią?!?!-Ojciec nie mógł nic z siebie wydukać.
-Ona...Umarła....-Powiedziała Claire.
 Oparłam się o ściane i powoli zjechałam się na podłoge. Poryczałam się...Claire i tata szybko do mnie podeszli i przytulili. Gdy się uspokoiłam, mogłam wejść do pokoju w którym jeszcze było ciało mamy.
Otworzyłam powoli drzwi, bałam się...bałam zobaczyć ją martwą.
Weszłam do środka. Usiadłam przy łóżku, łzy same spływały mi po policzkach jak z wodospadu. Złapałam ją za rękę..Była zimna jak lód.
-Tak mi przykro że nie mogłyśmy spędzić razem więcej czasu...Jak ja sobie bez ciebie poradze? Wiem że nie chciałabyś żebym się obwiniała, nie będę. Wiem że jesteś i będziesz ze mną. Proszę, opiekuj się mną. Chcę czuć że jesteś ze mną. Poradze sobie jakoś bez ciebie, bo ty nadal jesteś ze mną, prawda..? Już nigdy się nie zobaczymy, ale zawsze będziemy razem! Kocham cię.-Pocałowałam ją w rękę i wyszłam na korytarz. Usiadłam na krześle i przytuliłam się do Claire. Lekarze zabierali mame z sali. Nie mogłam na to patrzeć. Poryczałam się jeszcze bardziej.
-Gdzie tata?-Zapytałam przez łzy.
-Poszedł po kawę i porozmawiać z lekarzami kochanie. Jak wróci to pojedziemy do domu. Połóż się mi na kolanach.-Tak zrobiłam, leżałam na krzesłach z głową na Claire. Mój telefon dzwonił co chwilę. Napisałam tylko sms'a do Cher że porozmawiamy jutro i sama nie wiem kiedy zasnęłam..........
_____________________________________________-
Totalna tragedia, nie umiem opisać emocji jakie panują w tym rozdziale :( Miał być dłuższy, ale napisze go w dwóch częściach bo mój brak weny mnie dobija. Nie wiem czy wam się podoba..Ja jestem średnio zadowolona.
Szczerze, zastanawiam się nad usunięciem bloga... Rozdziały nie dość że nudne i krótkie to pojawiają się bardzo rzadko. Mam fajny pomysł, w głowie wychodzi jakoś lepiej, nie wiem jak to wszystko opisać. Totalna załamka... Postaram się dodać drugą część dość szybko, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Pozdrawiam xxx

Wednesday 18 April 2012

Nowi bochaterowie

 Aston Merrygold (24 l.) Członek boysbandu JLS. Zakochany w Phoebe.

Lewis Bennett (38 l.) Ojciec Phoebe.

Claire (Kler) Bennett (37 l.) Żona Lewis'a.

Monday 16 April 2012

Smutna wiadomość



 ~Cztery dni później~
Byłam tuż po koncercie JLS. Chłopaki odpowiadal na pytania fanów, a my siedziałyśmy za sceną. Siedziałam na krześle, pijąc wodę kiedy zadzwonił mój telefon. Dzwoniła mama. Było głośno więc wyszłam do innego pomieszczenia.
Rozmowa
P: No proszę...Co się stało że do mnie dzwonisz?
M: Kochanie...Przyjedź do mnie jak tylko będziesz mogła.-Mówiła przez łzy.
P: Co ty...płaczesz?
M:...
P:Mamo, co się stało?! Mamo!
M:Jestem chora,ja.. ja umrę.
P:Co? Już jadę!
M:Dobrze.
Rozłączyłam się. Szybko pobiegłam za scenę po trobę i bez słowa wyjaśnienia pobiegłam w stronę wyjścia. Po drodze wpadłam na Astona, nie zatrzymując się rzuciłam tylko ''sorry''.
Słyszałam za sobą głos Astona i Cher, ale teraz myślałam tylko o jednym. Wsiadłam do auta i pojechałam w stronę domu mamy.
Po nie całych trzech godzinach byłam na miejscu. Udałam się w stronę drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem...I znowu, i znowu, ale nikt nie otwierał. Bez wahania wparowałam do domu, rzucając torbę na ziemi.
-Mamo?
-Jestem w  salonie kochanie.
Pobiegłam do salonu gdzie zastałam zapłakaną mamę siedzącą na podłodze. Podbiegłam do niej i przykucnęłam obok.
-Mamo, co się dzieje?-Przytuliłam ją mocno.
-Phoebe, ja umrę.
-Jak to umrzesz?!
-Byłam u lekarza. Mam guza w mózgu. Jest już za duży żeby operować. Lekarze mówią że został mi miesiąc lub dwa  życia.
-O ja pierdole.-Z wrażenia usiadłam obok niej i przetarłam ręką twarz.
Płakałyśmy razem parę godzin. Wspólnie z mamą i zdecydowaliśmy że zamieszka ze mną  i spędzimy razem trochę czasu. Pomogłam jej się spakować. Zadzwoniłam do Cher żeby wytłumaczyć jej dlaczego tak szybko wybiegłam bez słowa.
Razem pojechałyśmy do mnie gdzie się upiłyśmy.
~3 tygodnie później~
Całe dnie spędzam teraz z mamą, często rozmawiamy. Czasem wydaje mi się że to mi jest ciężej niż mamie. Jej ciało zmienia się każdego dnia coraz bardziej. Wyblakłe włosy, blada skóra i oczy zawsze pełne ciepła teraz były szare i pełne smutku. Mimo to, starała się ukryć ból. Codziennie uśmiechnięta jakby nigdy nic. Radzi sobie o wiele lepiej niż ja. Zamiast ja pocieszać ją, ona pociesza mnie. Pogodziła się z tym że już niedługo jej zabraknie. Przez ostatnie trzy lata rodzice oddalili się ode mnie, zapomnieli. Matka oddała się pracy, a ojciec odszedł do innej kobiety, a potem urodził się teraz 4'letni Jack. Ja wyprowadziłam się do Londynu i tak się mi życie toczyło aż do teraz. Chciałabym cofnąć czas żeby było jak kiedyś, niestety nie potrafię.
 ***
Siedziałyśmy razem w kuchni i gotowałyśmy obiad kiedy ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć, w drzwiach stała Danielle. Zaprosiłam ją do środka.
-Napijesz się czegoś?
-Wody poproszę.
***
Danielle dość długo u nas siedziała. Razem zjadłyśmy obiad a potem piłyśmy kawę.
-To jak tam przygotowania do ślubu?-Zapytałam popijając kawę.
-Bardzo dobrze, jeszcze tylko tydzień.
-Danielle, bierzesz ślub? Gratuluje.-odezwała się mama.
-Tak, już nie mogę się doczekać.
-Wiesz mamo.. Ona bierze ślub z Liamem z One Direction, przyjacielem Louis'a. -Uśmiechnęłam się.
-A, tak. Wiem o którego chodzi.
-Danielle, ja jednak chyba nie skorzystam z zaproszenia.
-Córciu, idź! Baw się, nie patrz na mnie. Nic mi się nie stanie.
-Nie jestem pewna...
-Kochanie idź.-uśmiechnęła się.
-No dobrze.
Posiedziałyśmy jeszcze godzinę, ale Danielle musiała już iść więc się pożegnałyśmy. Jutro idę na zakupy z Cher i Astonem. Chcę ładnie wyglądać i dobrze się bawić.
_____________________________________
Hej zacne dziewoje :) Wiem że rozdział i nudny i bardzo krótki ale musiałam coś wymyślić z tą chorobą i nie chciałam  przedłużać. W następnym rozdziale będą chłopaki. Postaram się dodać w tygodniu, ale mam dużo nauki i prawdopodobnie dodam dopiero w piątek. xx

Friday 13 April 2012

Iść czy nie iść...


                                    

O 7.00 rano obudził mnie budzik. Zwlekłam się z łóżka, zarzuciłam na siebie szlafrok i powolnie udałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i usiadłam na blacie kuchennym jedząc jabłko. Zaparzyłam kawę i zabrałam ją ze sobą do łazienki. Wytuszowałam rzęsy i związałam włosy w luźnego koka, popijając przy tym ciepły napój. 
Ubrałam się w dresy, trampki i szeroką bluzkę. Do torby zapakowałam jeszcze wode i potrzebne drobiazki. Uchyliłam lekko okna i wyszłam z domu. Sprawdziłam telefon, była 8.30. Podjechałam jeszcze po Cher i wspólnie udałyśmy się na próbe.
Gdy dotarłyśmy na miejsce, zaparkowałam auto i weszłyśmy  do budynku.
-Hej dziewuchy!- Przy wejściu na salę zatrzymała nas Danielle.
-Cześć laska.-Odpowiedziałyśmy równocześnie.
-Heh..Słodzicie. Słuchajcie, macie dzisiaj czas tak o 16.00? Chciałam z wami pogadać.
-Ja mam.-Odpowiedziała Cher niemal krzycząc mi do ucha.
-Auć...Właściwie to ja też.
-Dobrze to w tej kawiarni tu przy rogu o 16.00?
-Jasne, ale wszystko gra, tak?-Zapytałam.
-Tak wszystko w jak najlepszym porządku.
-To dobrze.
Weszłyśmy do środka gdzie był nasz  choreograf, Aston ,Marvin, JB,Oritsé i dziewczyny z grupy.
-Cześć dziewczyny.
-Cześć.
-Hee..hej Phoebe.- Podszedł do mnie Aston.
-Cześć Aston. Co ćwiczymy najpierw?-Zapytałam odkłądając torbę na krzesło.
-Chyba Do you Feel what i feel. A tak sobie pomyślałem że jeśli masz ochotę, to może wyjdziemy gdzieś dzisiaj po próbie?-Zapytał nieśmiało po czytm dodał.-Jako przyjaciele oczywiście.
- Aston, ale dziś po próbie spotykam się z Danielle i Cher. Może wieczorem?
-Jasne, super.O 18.00 w MSC?
-Okej, chodź bo zaczynamy.
Aston to świetny chłopak, od kąd zaczęłam tańczyć dla JLS bardzo go polubiłam. Miły i sympatyczny chłopak. Dla mnie jest tylko przyjacielem, ale chyba się we mnie zakochał. Chce być miła bo to naprawdę fajny chłopak, ale nic do niego nie czuję.
 -Dobra, zaczynamy. Do you feel what i feel what i feel. 3..2...1..-Usłyszeliśmy głos choregorafa po czym  zaczeła lecieć muzyka. Wszyscy ustawiliśmy się na miejsca i zaczeliśmy próbę.
Najpierw ćwiczyliśmy układ do Do you feel what i feel a potem She makes me wanna.
Po prawie 4 godzinach skończyliśmy. Jesteśmy gotowi do koncertu chłopców który odbędzie się w za pare dni.
Otworzyłam torbę w której miałam wodę i się napiłam. Cher też i udałyśmy się do drzwi.
-Do zobaczenia, Phoebe.-Krzyknął Aston.
-I Cher... Tak trudno ci to wymówić?-Zbulwersowała się Cher przez co wybuchłam śmiechem.
-Przepraszam, będę pamiętał.-Odpowiedział troche zakłopotany.
-Dobra już, narazie.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Pa.
Wróciłam do domu przed czym odwiozłam jeszcze Cher. Umówiłyśmy się że spotkamy sie o 15.15 w sklepie przy kawiarnii.
***
''Jezu...Już 14.'' Powiedziałam sama do siebie, złapałam torebkę i tak ubrana wyszłam z domu.
Po drodze śpiewałam różne piosenki.
Zaparkowałam i podeszłam do sklepu w któym czekała Cher. Razemu udałyśmy się do kawiarnii.
Na miejscu było dużo paparazzi. Pomyślałam że może dlatego że w środku była już Danielle. Jakoś udało nam się wejść do środka.
-Ciekawe o czym Danielle chce z nami poga....-Nie dokończyłam bo w oddali zobaczyłam Danielle siedzącą z Liamem, przy stoliku. Na szczęście nas nie wiedzieli. Szybko schowałam się za jakieś małe drzewko, po czym pociągnęłam za sobą Cher.
-Co jest?
-Zobacz, to Liam...Tam z Danielle.
-A no fakt.
- A co jeśli on mnie pamięta? Co prawda widzieliśmy się tylko raz, ale może mnie pamięta.
-Nawet jeśli to co? Poprosisz żeby nic nie mówił Louis'owi, że się widzieliście.
-No dobra.
Wyszłyśmy zza drzewka.
-Ale czekaj! Nie widziałam ich dwa lata, a tu pojawiają się w moim życiu z dnia na dzień.
-Co ty oczekiwałaś?! Liam chodzi z Danielle, naszą przyjaciółką! Można było przewidzieć że ich kiedyś spotkamy. Zachowuj się jakby nigdy nic. Będzie dobrze.
-Ehhh, dobra Phoebe! Ogarnij się!
Wyszłam zza drzewka i udałam się razem z Cher do stolika. Byłam zdenerwowana. Żołądek latał mi po całym ciele a serce biło mi bardzo szybko. Gdy tylko Liam i Danielle nas zobaczyli, wstali z krzeseł.
-Cześć dziewczyny. Liam, to są Phoebe i Cher, a to Liam.-Chłopak podał nam ręke i razem usiedliśmy.
Zamówiliśmy po kawie. Na początku rozmawialiśmy o jakiś pierdołach. Liam uważnie mi się przyglądał i widocznie się nad czymś zastanawiał. Próbowałam unikać jego wzroku.
-Phoebe.-Zapytał.
-Tak?
-Jak masz na nazwisko?
-Bennett...
-Wiedziałem...Wiedziałem że cię znam, ale nie wiedziałem skąd. Ty jesteś byłą Lou?
-No masz, tyle główkowania... Było zapytać. Tak,jestem.
-Jezu, ale się zmieniłaś.
-Mam nadzieje że na lepsze.-Powiedziałam z uśmiechem.
-Tak, z pewnością.-Odwzajemnił uśmiech.
-Zaraz, zaraz.-Przerwała nam Danielle.-To ty byłaś kiedyś z Louis'em?! Czemu mi nic nie powiedziałaś??
-Ona nikomu nie mówiła...-Wtrąciła się Cher.
-Po co miałam wszystkim o tym opowiadać skoro to przeszłość. Zerwał ze mną kontakt, prawda jest taka że mnie nie kochał. Ciekawe czy jeszcze pamięta kim jestem...-Momentalnie posmutniałam.
-Nie uwierzy jak mu powiem że cie spotkałem.
-Nie mów mu, po co...Przecież ja go nie obchodze.
-Nie mów tak, jestem pewien że tak nie jest, a z resztą porozmawiacie sobie o tym na weselu.
-Jakim weselu??- Zapytałam z miną WTF.
-No właśnie, dlatego chciałam się z wami spotkać. Za miesiąc bierzemy ślub. Mamy nadzieje że przyjdziecie. To będzie takie bardziej nowoczesne wesele. Chłopcy będą tam śpiewać i wgl. Tu macie zaproszenia.-Dani wyciągnęła z torebki śliczne koperty i nam je wręczyła.
-Wow...Gratulacje.-Przytuliłam Danielle i Liama, Cher zrobiła to samo.
-To jak, przyjdziecie?
-Jasne!!!-Jak widać Cher bardzo się ucieszyła.
-Ja nie wiem...Bo..No nie wiem.
-Louis?-Zapytał Liam, jakby czytał mi w myślach.
-Dokładnie...
-Olej go, przecież nie robisz tego dla niego, tylko dla nas.
-Ja to jeszcze przemyśle. Danielle, jutro ci powiem, zgoda?
-Jasne, nie ma sprawy.
Wypisliśmy kawę i rozmawialiśmy cały czas to o Liamie i Danielle, to o Cher albo o One Direction.
Była już prawie 18.00. Pożegnałam sie z wszystkimi i udałam się w miejsce spotkania z Astonem.
***
Długo gadaliśmy o różnych sprawach, dobrze mi się z nim rozmawia.
-Tak właściwie to idziesz na Ślub Danielle i Liama?-Zapytał
-Nie wiem czy powinnam. Wiesz, tam będzie Louis, a kiedyś byliśmy razem. Z resztą opowiadałam ci już.
-I to jest powód dla którego nie chcesz iść???
-No właściwie to tak...Wiem że to głupie, ale przez prawie dwa lata co noc płakałam do poduszki. Zranił mnie. Dziwnie będzie go teraz zobaczyć.
-Dziewczyno! Będziesz go unikać? Idź na ten ślub i pokaż mu co stracił! Niech wie.
-Masz racje! Tak zrobie. A tak właściwie to ty idziesz?
-Tak...Tzn. Nie wiem. Nie mam z kim. JB idzie z Molly, Marvin pewnie ze swoją panienką, Oritsé z Paige a ja nie mam z kim.
-To...Może pójdziemy razem jako...no wiesz. Przyjaciele.
-Z chęcią.
-Ale obiecaj że pójdziesz ze mną i Cher na zakupy żeby doradzić nam w co się ubrać. Skoro mam spotkać tam Lou to musze jakoś wyglądać.
-No jasne.
Przez resztę wieczoru dobrze nam się rozmawiało. Zdecydowałam że pójdę na wesele dla Dani i Liama i nie będę zwracać uwagi na Louis'a. To było oczywiste że go spotkam prędzej czy później. Koniec użalania się nad sobą .Gdy tylko wróciłam do domu, zadzwoniłam do Danielle i poinformowałam ją że pojawie się na ślubie.
Już czas zmienić swoje życie. Pójdę tam i będę się świetnie bawić.
_______________________________________________
Hej :) Zdaje sobie sprawę że rozdział jest nudnawy, ale w następnym będzie troszkę dramatycznie x

Sunday 8 April 2012

Zapowiadał się zwyczajny wypad na zakupy.



Obudził mnie dzwonek telefonu. Usiadłam opierając się o ramę łóżka, przecierając oczy ręką. Szukałam telefonu. Znalazłam i odebrałam.
-Halo?-Zapytałam zaspanym głosem.
-Hej laska. Mam świetny pomysł. Idziemy na zakupy. Mamy dziś wolny dzień więc musimy zaszaleć.
-Właściwie to czemu nie...Która jest godzina? 10.00, dobra to ja zjem śniadanie, ubiorę się i podjade po ciebie.
-Okej, dzięki. Czekam.
-Pa kochanie.
-Pa maleńka.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i powoli wstałam z łóżka. Podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony. Słońce momentalnie wparowało we wszystkie zakątki pokoju.Tak, idealne lato. Rozciągnęłam się i ziewnęłam cicho. Otworzyłam okno po czym udałam się do kuchni. Zeszłam powoli ze schodów. W kuchni czekała głodna Tessi. Do miseczki nasypałam jej jedzonko i chwile głaskałam po czym sama zrobiłam sobie do jedzenia płatki.
Zjadłam w spokoju, zmyłam i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym zrobiłam makijaż.
Gdy skończyłam, weszłam do garderoby. Wybranie stroju zajęło mi dłuższą chwilę. W końcu postanowiłam ubrać się w  to. Włosy zaplotłam w kłosa.  Do kieszeni włożyłam tylko telefon i portfel i wyszłam z domu.
Weszłam do mojego czarnego Land Rovera. Włączyłam muzykę i śpiewając ruszyłam.
***
 Po 10 minutach byłam pod domem Cher. Zadzwoniłam po nią by wyszła. Była ubrana w to.  Włożyła mój portfel do torebki i ruszyłyśmy. Po niecałych 10 minutach byłyśmy na miejscu. Zaparkowałam auto i poszłyśmy na zakupy. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu całe obładowane torbami. Zmęczone udałyśmy się do Starbucks. Przed wejściem stało sporo dziewczyn.
-Wow.. Uzależnione od kawy czy co?-Zapytałam zaskoczona.
-Nie wiem, chodź zajdziemy do H&M. Może kojejka się zmniejszy.
-Okej.
Poszłyśmy do H&M, spoglądałam jeszcze za siebie. Ciekawiło mi czemu jest tam tyle dziewczyn.
W sklepie mignął mi przed oczami uroczy mulat. Wyglądał identycznie jak Zayn. Tak bardzo wpatrywałam się na chłopaka że wpadłam w wieszaki.
Szybko wszystko poprawiłam i podeszłam do kasy gdzie płaciła za swoje rzeczy Cher. Zapłaciłam za wszystko i wyszłyśmy ze sklepu. Tym razem przy Starbucks nie było nikogo. Weszłyśmy do środka, Cher usiadła przy stoliku a ja poszłam zamówić nam po kawie. Zamówiłam i zapłaciłam. Usiadłam przy stoliku i powoli pijąc kawę rozmyślałam nad tym chłopakiem w sklepie.
-Co ty taka zamyślona?
-Wiesz...W H&M rzucił mi się w oczy jakiś chłopak. Wyglądał troche jak Zayn Malik, ale nie...Pewnie znowu mam jakieś zwidy. Nie ważne...Zdawało mi się tylko.
Po wypiciu kawy udałyśmy się do auta. Całą droge jechałyśmy w ciszy. Odwiozłam Cher do domu i sama pojechałam do siebie.
Otworzyłam drzwi, torby rzuciłam na podłoge i poszłam do kuchni dać jeść Tessi. Sama coś zjadłam i poszłam się umyć. Przebrałam się w dużą koszule i przed snem weszłam jeszcze na twittera.
Harry dodał nowego twita. ''Miło spędzony dzień, jak ja kocham kawę ze Starbacks. :)''
Wszystko jasne... Te dziewczyny to ich fanki, Harry był wtedy w środku. A ten mulat to Zayn! ''Boże... Zacznij żyć Phoebe, zacznij żyć normalnie a nie cały czas myślisz o jednym''. Powiedziałam sama do siebie.
Zamknęłam laptopa, włączyłam muzyke na IPodzie i powoli zasnęłam starając się nie myśleć o Louis'ie i reszcie One Direction.  Jutro mamy próbę z JLS z samego rana więc muszę się wyspać.
_______________________________________________________
Hej. Nie za długi coś ten rozdział, ale w następnym wszystko się rozkręci i będzie dłuższy.
Polecam opowiadanie mojej przyjaciółki. -http://onedirection-fans-opowiadania.blogspot.co.uk/
xx

Prolog

Leżałam w łóżku okryta chłodną kołdrą, z głową na mokrej od łez poduszce wpatrując się z krople deszczu spływające po oknie. Czemu żyje przeszłością? Czemu cały czas odwracam się za siebie? Czemu nie potrafię o nim zapomnieć?
W głowie miałam sto pytań na które sama sobie nie potrafię odpowiedzieć. Może nie chcę o nim zapomnieć...
Cały czas mam w głowie jego obraz, czuje zapach jego perfum, smak ust... Jest częścią mnie chociaż nie powinien. Powinnam o nim zapomnieć i żyć swoim życiem, ale nie umiem...Żyje z nadzieją że pewnego dnia zadzwoni telefon a na wyświetlaczu pojawi się jego imie. Dwa lata, to już dwa lata od zerwania z Louis'em. Po zakończeniu się xfactora przyszedł do mnie i bezuczuciowo oznajmił że między nami koniec. Że niby będzie tak dla mnie lepiej, teraz kiedy jest sławny nie miałabym życia. Nie chciał nawet spróbować. Zapewniał mnie że mnie kocha i chce byśmy zostali przyjaciółmi. A teraz co? Nic, dosłownie. Od zerwania odezwał się tylko dwa razy, totalnie zerwał ze mną kontakt. Zastanawiam się czy pamięta jeszcze moje imie. Wszystko bym oddała by dowiedzieć się że on też myśli o mnie przed snem. Sznasa że kiedyś będziemy jeszcze razem maleje każdego dnia. Niby mam wszystko. Spełniają się moje marzenia. Mieszkam w cudownym apartamencie na przedmieściach Londynu, tańcze dla sławnych osób i co najważniejsze mam wspaniałą przyjaciółkę bez której nie wyobrażam sobie życia.
Mimo wszystko czuje pustkę. Mam jedzynie Cher i mojego kota Tessi. Na rodziców nie mogę polegać, dla nich ważniejsza jest kasa i praca. Tęsknie za tą mamą i tatą jakimi byli jeszcze pare lat temu. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Bogu dzięki że mam Cher która mnie wspiera.

Saturday 7 April 2012

Bohaterowie

Liam Payne (18l.) Niall Horan (18l.) Louis Tomlinson (20l.) Zayn Malik (19l.) Harry Styles (18l.)

                                                            Phoebe Bennett (19l.)
                                                               Cher Murray (18l.)
 
Danielle Peazer (23l.)